Zapukała lekko w
wielkie, drewniane drzwi. Promienie słońca padały na jej mleczną cerę rażąc ją
delikatnie w oczy. Nikt nie otwierał. Nacisnęła więc stanowczo klamkę wchodząc
do mieszkania. ‘Tommy, jesteś tu?’ rozejrzała się dookoła kładąc beżową torebkę
na kuchenny blat, tuż obok pustego kubka po kawie. Cisza. Ruszyła więc w stronę
salonu, chłopak leżał wygodnie na kanapie, wsłuchując się w muzykę płynącą z
odtwarzacza. Gdy tylko usłyszał jej kroki odwrócił gwałtownie głowę wpatrując
się dziewczynę. ‘Jude?’ posłał jej delikatny uśmiech, natomiast ona pośpiesznie
podeszła do niego obejmując go od tyłu i całując w policzek ‘Miałeś rację’
wyszeptała wprost do jego ucha z wyraźną radością w jej głosie. ‘Ja zawsze mam
rację Harrison’ odpowiedział jej z zadziornym uśmiechem na ustach przyciągając
ją tak, by usiadła obok niego. ‘A tak naprawdę, o co chodzi?’ spojrzał się na
nią pytająco, nie do końca rozumiejąc, o czym mówi. Widział wyraźną zmianę w
jej zachowaniu, gestach, była zupełnie inną dziewczyną niż jeszcze wczoraj
wieczorem. ‘Rozmawiałam z Jeamiem, wszystko sobie wyjaśniliśmy’ uśmiechnęła się
szeroko kierując swój wzrok z widoczną wdzięcznością w stronę chłopaka. ‘Mówiłem’
odgarnął delikatnie blond grzywkę opadającą jej na twarz. W końcu zobaczył te
radosne oczy, kąciki jej ust praktycznie cały czas unoszące się ku górze. Tego
właśnie chciał, tych cudownych iskierek mieniących się w błękicie jej tęczówek.‘
A tak w ogóle Quincy już chyba czas wstawać?’ zaczęła się z nim przekomarzać
odkładając na bok koc, którym jeszcze przed chwilą był przykryty brunet. ‘Jest
sobota’ odpowiedział z lekkim oburzeniem, jakby to było dla niego normalne,
sięgając z powrotem w stronę okrycia. ‘Tak. Godzina 13.’ wytknęła język w jego
stronę wyrywając mu przedmiot z ręki, ignorując jego podirytowane spojrzenie.
‘Przeginasz Harrison’ uśmiechnął się szeroko przyciągając dziewczynę do siebie
tak, że ich twarze praktycznie się ze sobą stykały. ‘A tak w ogóle, co z moimi
podziękowaniami?’ wyszeptał muskając ustami jej gładką szyję. Dobrze wiedział,
że to uwielbia, za każdym razem, gdy był tak blisko jej ciało przechodziły
delikatne dreszcze, a na jej skórze pojawiała się gęsia skórka. Zamknęła oczy
przygryzając lekko dolną wargę, jej dłoń powędrowała w kierunku włosów bruneta zatapiając
się w nich, gdy tylko jego usta zaczęły zataczać skomplikowaną ścieżkę wzdłuż
jej obojczyka. ‘Wieczorem’ odepchnęła go niespodziewanie z wyraźną niechęcią
malującą się na jej twarzy. ‘Teraz jedziemy na wycieczkę, ubieraj się’ wstała
poprawiając bluzkę i przeczesując dłonią kosmyki włosów. Tommy spojrzał się na
nią błagalnie z lekkim wyrzutem w oczach, jednak widząc jej zawziętą minę zdał
sobie sprawę, że i tak nie wygra. ’W porządku, daj mi 20 minut’ przewrócił oczami
i ruszył w kierunku łazienki.
*~^^~*
Gałęzie drzew mozolnie
bujały się pod wpływem wiatru, a ciepłe promienie słońca przedzierały się
pomiędzy nimi. Oboje uwielbiali to miejsce, tylko tutaj mogli wyłączyć się od
całego świata, ciesząc się sobą nawzajem. Jedynie tutaj nie musieli chować się
przed błyskiem fleszy, tłumem paparazzi uganiającym się za nimi. Był to ich
mały azyl, miejsce, o którego istnieniu wiedzieli tylko oni.
It's only gonna get happenin'
Cause I got one foot in your door
Cause I got one foot in your door
Zaczęła cicho nucić
rozsiadając się wygodnie na kocu, zerkając ukradkiem na bruneta, który wziął do
ręki gitarę starając się naśladować melodię, która przed chwilą wypłynęła z jej
ust.
And when you told me you love me
I love you more, yeah I love you more
I love you more, yeah I love you more
Zapisała kolejne słowa
w swoim starym notatniku, notatniku, który dostała od niego po wydaniu jej drugiej
płyty. Tyle wspomnień, tyle wydarzeń, tak wiele się między nimi zmieniło od
tamtego czasu. Tommy wpatrywał się w nią z lekkim uśmiechem na ustach, gdy
tworzyli przenosili się jakby do innego świata, do ich świata do którego nikt
inny nie miał wstępu.
Cause all I ever needed was a little bit of lovin'
Yeah, a little bit of lovin' goes a long way
All I ever needed was a little bit of lovin'
Yeah, a little bit of lovin' goes a long way
Yeah, a little bit of lovin' goes a long way
All I ever needed was a little bit of lovin'
Yeah, a little bit of lovin' goes a long way
Tym razem to on dodał
od siebie kolejne wersy piosenki, po których na twarzy dziewczyny pojawił się
wielki uśmiech. Tylko ze sobą mogli tworzyć uzupełniając się nawzajem, bez
żadnych poprawek, bez zbędnego analizowania. Słowa, które wydobywały się z ich
ust były jakby czymś naturalnym, ta chemia, która pomiędzy nimi była… nie
byliby w stanie odtworzyć jej z nikim innym.
It's only gonna get crazy
If you let me get get away
Cause when you call me your baby
It's all okay!
If you let me get get away
Cause when you call me your baby
It's all okay!
Chłopak dalej
delikatnie uderzał o struny wpatrując się w nią uważnie, gdy śpiewała wyglądała
jeszcze cudowniej niż zawsze, ta energia, te emocje. Nie mógł oderwać od niej
wzroku, nie był w stanie kontrolować swojego spojrzenia, spojrzenia przepełnionego
tak wielkim uczuciem, spojrzenia zarezerwowanego wyłącznie dla niej.
It's only gonna get messy
If you ain't got dirt on your floor
And when you told me you want me
I want you more, yeah I want you more
If you ain't got dirt on your floor
And when you told me you want me
I want you more, yeah I want you more
Dokończył. ‘Widzę, że
ostatnio wena cię nie opuszcza’ odłożył gitarę na bok siadając na kocu tuż koło
blondynki. ‘Mam sporo inspiracji’ uśmiechnęła się zalotnie opierając swoją
głowę o jego tors. ‘Tommy…’ zaczęła z lekką niepewnością głosie ‘Yhmm’ spojrzał
się na nią pytająco przyciągając ją do siebie jeszcze bliżej ‘Dlaczego nie
tworzysz? To znaczy, dlaczego nie tworzysz czegoś własnego?’ spuściła wzrok
odrywając się od bruneta, nie była pewna jak zareaguje. Ostatnia rozmowa o jego
niedokończonym albumie skończyła się kłótnią, jednak ona w niego wierzyła,
chciała, żeby w końcu wyszedł z tej skorupy, w której się usilnie chowa, by w
końcu pokazał innym, na co go stać. A wiedziała, że jest go stać na wiele, na
wiele więcej. ‘To jeszcze nie czas Jude’ odpowiedział jej spokojnie ‘Taa’
westchnęła przewracając oczami, zawsze tak było, zawsze ‘to jeszcze nie był ten
czas’. ‘Jude, zrozum. Na razie tego nie potrzebuję, nie chcę robić niczego na
siłę’ uniósł jej podbródek tak, by w końcu na niego spojrzała. ‘Wystarcza mi
tworzenie muzyki z tobą’ obdarował ją ciepłym spojrzeniem, a jej kąciki ust
podobnie jak i jego uniosły się do góry w delikatnym uśmiechu. Może miał rację,
może nie był jeszcze gotowy. Miała jednak cichą nadzieję, że kiedyś się to
zmieni, że kiedyś to ona będzie jego wsparciem tak, jak teraz on jest jej.
‘Wracajmy, robi się chłodno’.
*~^^~*
Jej powieki uniosły
się powoli ku górze ukazując błękit jej tęczówek. Odwróciła się delikatnie na
bok chcąc wtulić się w Tommy’ego, jednak jego miejsce było puste. Zaskoczyło ją
to, zawsze był obok, nawet jeśli wstawał wcześniej najzwyczajniej w świecie
leżał tuż obok niej czekając aż i ona się obudzi, gładząc delikatnie jej włosy,
ramiona. Podniosła się więc owijając pościelą i rozglądając się po pokoju za
jego koszulą, którą po chwili znalazła na podłodze tuż koło łóżka. Narzuciła ją
na siebie i zapinając malutkie guziki schodziła po starych, drewnianych
schodach, gdy nagle wpadła w lekkie osłupienie. ‘Boże Tommy, oszalałeś?’
spojrzała na bruneta stojącego przy blacie umorusanego w mące, podobnie zresztą
jak i cała kuchnia. ‘Tak. Na twoim punkcie’ uśmiechał się szeroko i na
chwilę przez głowę dziewczyny przeszła myśl, że chyba naprawdę postradał
zmysły. Widząc jej wściekłą minę wyraźnie oczekującą wyjaśnień roześmiał się
cicho. Uwielbiał, gdy się złościła, jej policzki przebierały wtedy jasno różany
kolor. ‘Wszystkiego najlepszego Big Eyes’ przysunął w jej stronę mały tort w
kształcie litery J z wyraźną dumą malującą się na jego twarzy. Z kolei ona
zdawała się jakby być w innym świecie, zapatrzona w blat zatopiła się we
własnych myślach. Mówi się, że szczęśliwi czasu nie liczą, ale jak mogła
zapomnieć o własnych urodzinach? Przy nim czas jakby stawał w miejscu. Nie
zwracała zbytnio uwagi na minuty, godziny, dni. ‘Chciałem zrobić naleśniki,
jednak wyszło mi takie coś’ dodał lekko zdezorientowany jej brakiem reakcji
pokazując bezkształtny placek leżący na spalonej patelni. Dopiero w tym
momencie się ocknęła, a na jej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. ‘I że niby
tort zrobiłeś sam?’ podeszła do niego bliżej spoglądając na ‘jego’ dzieło. ‘Kupiłem.
Ale sam wyciąłem literkę J’ odparł dumnie przyglądając się dziewczynie. Ona
jednak nie mówiła już nic tylko przytuliła go najmocniej jak tylko mogła.
‘Dziękuje Tommy, dziękuję’ wyszeptała wprost do jego ucha wciąż tuląc go do
siebie i po chwili całując w policzek. Nie spodziewała się, że kiedykolwiek
zrobi dla niej coś takiego, że będzie pamiętał o takich szczegółach. ‘No, teraz
i ty jesteś cała w mące’ dodał rozbawiony, gdy tylko oderwała się od niego,
dalej nie wypuszczając jej ze swoich ramion. ‘Nie szkodzi’ oparła swoje czoło o
jego zamykając oczy. ‘Kocham cię Tommy’ jej wargi zaczęły muskać delikatnie
jego usta, by po chwili zatopić się w nich już całkowicie, a jej dłonie
błądziły wśród jego ciemnych włosów. ‘Ja ciebie też Jude, ja ciebie też’
wyszeptał, gdy tylko jej ciepłe usta oderwały się od niego na chwilę, wciąż jednak
nie zmniejszając dystansu pomiędzy nimi. Pragnął mieć ją już przy sobie na
zawsze, w jego za dużej na jej drobną sylwetkę koszuli, w potarganych włosach,
z tym cudownym uśmiechem na ustach. Chciał uczynić ją najszczęśliwszą osobą na
ziemi, oddałby wszystko, oddałby wszystko za nią. ‘Teraz życzenie’ zapalił
pojedynczą świeczkę znajdującą się na środku tortu wpatrując się uważnie w
dziewczynę. Czy mogłaby życzyć sobie czegoś więcej? Nigdy nie sądziła, że
pomiędzy nimi może być aż tak dobrze, że może czuć się aż tak spełniona, tak
szczęśliwa. Chciała tylko i wyłącznie by trwało to już wiecznie, by mogła
każdego dnia budzić się i zasypiać w jego ramionach, by mogła czuć się już
zawsze tak dobrze, tak dobrze będąc z nim. Zdmuchnęła świeczkę. ‘Co byś
powiedziała na przyjęcie w gronie znajomych, może na farmie?’ uśmiechnął się
obejmując ją w talii. ‘Chciałabym, ale Peagan nas zabije jeżeli jutro rano…’
‘Jego też zaprosiłem’ przerwał jej przeczesując jej blond kosmyki. ‘Jesteś
cudowny’ obdarowała go czułym spojrzeniem, a przez jej ciało przebiegł
przyjemny dreszcz, gdy tylko brunet przyciągną ją do siebie bliżej całując jej
szyję. Kochał ją, kochał jak jeszcze żadnej innej przedtem, zrobiłyby wszystko,
by chociaż przez chwilę poczuła się wyjątkowa. I tak właśnie się czuła, będąc w
jego ramionach była najszczęśliwszą osobą na świecie.
________________________________________________________________________
Wiem, odcinek do najlepszych nie należy, jest w sumie o niczym, ale obiecuję, że w kolejnych będzie działo się już więcej. Poza tym bardzo dziękuję za komentarze pod poprzednim postem :)
Piosenka Alexz Johnosn - A little bit
Mnie tam się podoba, i czekam na następne części....
OdpowiedzUsuńJutro już wracam do domu, także na pewno się coś pojawi :)
OdpowiedzUsuń