Siedział bez ruchu. Intensywny błękit jego oczu jakby poszarzał, a
wzrok skierowany był w stronę dziewczyny siedzącej naprzeciwko niego.
Widząc jego zdezorientowanie od razu zaczęła się tłumacz, ‘ Ale tylko na
dwa tygodnie. Muszę zamknąć sprawy dotyczące wytwórni, zagrać ostatnie
koncerty i spakować swoje rzeczy ‘ uspokoiła go. Na jego twarzy od razu
pojawił się uśmiech. ‘ Nie mogłaś tak od razu nie?’ powiedział sięgając w
stronę tacy, na której leżały rogaliki.
Drobna blondynka
szła w stronę kuchni, do której przyciągał ją zapach świeżo parzonej
kawy. Krzątał się tam pewien wysoki brunet, który niezdarnie przesypywał
cukier do pustego pojemniczka. Dziewczyna jedynie podeszła do niego i
siadając na blacie kuchennym sięgnęła po kubek. Tommy widząc to podszedł
do niej bliżej i przyciągnął ją do siebie zabierając jej kawę ‘ Ey, to
moje ‘ powiedziała z udawanym naburmuszeniem, ten jednak nie zwrócił na
to uwagi. Uwielbiał ją taką. W jego za dużej koszuli, nieumalowaną i z
niesfornie roztrzepaną fryzurą. Chciał mieć ją taką dla siebie już
zawsze. Zatopił dłonie w jej miękkich włosach, a usta zaczęły zataczać
skomplikowaną ścieżkę wzdłuż jej szyi. Ciało dziewczyny przeszły
dreszcze, a w brzuchu znowu pojawiły się te przyjemne motylki, które
sprawiały, że zapominała o całym świecie. Wyczuł to i jeszcze mocniej
przyciągnął ją w swoją stronę. ‘Tommy, umówiłam się z Sadie’ powiedziała
niechętnie odrywając go od siebie. Popatrzył na nią ze zrezygnowaniem. ‘
No wiesz… Zakupy. Poza tym muszę zabrać jeszcze trochę rzeczy z domu’
Odpuścił. Dokładnie wiedział, jak wyglądają łupy w wykonaniu Jude.
Godziny spędzone na chodzeniu po sklepach, przymierzaniu i marudzeniu.
‘No dobrze, ale wieczorem robię kolacje i już się nie wykręcisz’
powiedział z szyderczym uśmiechem. Dziewczyna jedynie przytaknęła i
sięgnęła po ciepłą jeszcze kawę.
*~^^~*
‘Sadie, zajdźmy jeszcze tu’ ciągnęła siostrę do kolejnego sklepu. ‘ Boże Jude, jesteś gorsza ode mnie ‘, obie zaśmiały się. Kolejne pół godziny minęło na przeglądaniu wieszaków z kolorowymi sukienkami. ‘ Jak Ci się układa z Kwestem?’ spytała z ciekawością ‘Ehh sama nie wiem. Ostatnio chodzi jakiś zamyślony, zdenerwowany. Dzisiaj praktycznie się do mnie nie odzywał. Jedynie zaprosił mnie na kolację’ odrzekła z lekkim zawiedzeniem w głosie. ‘Może jest przepracowany, nie martw się’ starała się ją pocieszyć. ‘ Swoją drogą Tommy też dzisiaj zaprosił mnie na wieczór, a ja nie mam się w co ubrać’. Siastra zaśmiała się, po czym wróciły do przebierania ubrań. Po jakiejś godzinie wyszły z trzema pełnymi torbami.
*~^^~*
Siadła
na skraju łóżka. Dawno tu nie była. Jednak nic się nie zmieniło, no
może jedynie widok za oknem. To tu napisała pierwsze piosenki, to z tego
łóżka tata ściągał ją rano do szkoły. Uśmiechnęła się na sama myśl o
tamtych czasach i udała się w stronę łazienki. Do wanny napuściła wody i
dolała do niej zapachowe olejki, które zawsze poprawiały jej nastrój.
Nim zauważyła minęło pół godziny, niechętnie owinęła się ręcznikiem i
zaczęła suszyć włosy. Podkreśliła oczy kredką, spryskała się swoimi
ulubionymi perfumami i założyła beżową sukienkę na cienkich ramiączkach,
którą dzisiaj kupiła w centrum. ‘ No no’ powiedział Kwest, gdy
dziewczyna w biegu zakładała buty, a Sadie klepnęła go lekko w ramię.
Jednak blondynka nie zwróciła na to uwagi. ‘To ja lecę’ krzyknęła
wychodząc z domu. Jak zwykle była spóźniona.
*~^^~*
Nacisnęła delikatnie klamkę i
weszła do mieszkania. ‘Tommy’. Nikt nie odpowiadał. W całym domu było ciemno i
panowała grobowa cisza. ‘No ładnie, jak zapomniał to go uduszę’ powiedziała
cicho do siebie i udała się w stronę salonu. Zauważyła delikatne światło
pochodzące z pomieszczenia obok i ruszała w jego stronę. Przy stoliku,na którym
stało kilka świec siedział brunet, który bacznie wpatrywał się w okno. Nawet
jej nie zauważył. ‘Ekhm’ odchrząknęła. Dopiero teraz odwrócił głowę w jej
kierunku. ‘ Nareszcie jesteś ‘ podszedł do niej i delikatnie ją pocałował.
‘Siadaj i poczekaj chwilę’ odsunął jej krzesło, a sam udał się w stronę kuchni.
‘ Tommy, co Ty tam robisz? Może Ci w czymś pomóc?’ spytała po jakimś
kwadransie. ‘Poradzę sobie’. Po chwili podszedł do niej z talerzami w dłoniach
‘No Quincy, nie widziałam, że umiesz gotować’ była trochę zdziwiona, sama nie
była nigdy mistrzynią w kuchni. On jednak tylko uśmiechnął się i przysiadł do
niej. Wreszcie mieli czas dla siebie, mogli do woli opowiadać, co działo się u
nich przez ostatni czas, ale też wspominać dawne czasy, kiedy to jeszcze
zbytnio za sobą nie przepadali ‘ No taaak, przecież jestem tylko małolatą,
która nic nie wie o życiu ‘ powiedziała ze śmiechem przypominając sobie
sytuację z ich pierwszego spotkania. Przenieśli się na kanapę. ‘ No a ja
beznadziejnym boysbenderem ‘ droczył się z nią. Wtedy jeszcze żadne z nich nie
powiedziałoby, że kiedyś nie będą mogli bez siebie żyć. ‘ No, bo jesteś’
powiedziała całkiem poważnie ‘ O nie Harrison, przegięłaś’ powiedział z udawaną
urazą i zaczął ją łaskotać, wiedział dobrze, że tego nie znosi. ‘Quincy,
przestań natychmiast! Słyszysz! Zrobię… Zrobię wszystko’ ledwo wydusiła z
siebie śmiejąc się cały czas. ‘ Wszystko?’ brunet jedynie uśmiechnął się sam do
siebie po czym zaczął ją delikatnie całować. Dziewczyna wtuliła się w niego, po
czym zaczęła bawić się jego włosami. Jego usta coraz namiętniej wbijały się w
jej wargi, a dłonie błądziły po jej plecach. Tęsknił za nią, za jej dotykiem,
za tą niewinnością, którą miała jedynie ona. Zaczął powoli opuszczać cienkie
ramiączka sukienki z jej ramion, po czym obejmując talię uniósł ją i ruszył w
stronę sypialni. Nie śpieszył się. Wiedział, że te jej wielkie oczy patrzą
tylko na niego w taki sposób, tylko do niego należą te iskierki, które
pojawiają się za każdym razem, gdy go widzi, a to wystarczało, by mógł cieszyć
się tą chwilą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz