niedziela, 24 czerwca 2012

She drives me crazy


Wrócili do środka. Części gości już nie było. Sadie tańczyła z Kwestem, Karma jak zwykle sprzeczała się ze Speedem, a reszta SME, już niecałkiem trzeźwa, ganiała się i okładała poduszkami. ‘ Nareszcie w domu ‘ uśmiechnęła się. Nie wiedziała, że kiedykolwiek będzie jej aż tak brakowała jej irytującego zespołu, czy też Karmy, z którą w sumie nigdy nie była w stanie normalnie rozmawiać. ‘ Orient Lady Harrison’ z zamyślenia wyrwał ją głos Kyla, po czym poduszka poleciała w jej stronę. Odruchowo pobiegła ze złapanym przedmiotem w kierunku biedaka, który już po chwili leżał na podłodze.

Cieszył się jej widokiem. Nawet w potarganych włosach spowodowanych przepychankami z SME wyglądała uroczo. Mimo, że był wdzięczny wszystkim, którzy sprawili mu dzisiejszą niespodziankę, miał ochotę najzwyczajniej w świecie wyprosić ich i zostać z nią sam, chociaż na chwilę. Jednak fakt, że będzie ją już miał każdego dnia dla siebie, odciągnął go od tych myśli.


*~^^~*
Godzina i kilka butelek alkoholu później. ‘ Kto znajdzie najbardziej obciachową bieliznę’ rozległ się głos Speeda. ‘ Przecież jesteśmy u Toma ‘ odpowiedział mu ze śmiechem Wally, a szatyn zmierzający w stronę schodów po chwili zastanowienia przyznał mu ze zrezygnowaniem racje. ‘To może butelka? Na ‘prawdę i wyzwanie’’ dodał po chwili szczerząc się, z jego mniemaniem, genialnego pomysłu. ‘ Niech będzie’ Jude podniosła pustą butelkę po szampanie i wszyscy usiedli na podłodze. Zakręcili. ‘ No więc, Speedy’ powiedziała z szyderczym uśmiechem Karma, która trafiła na swojego męża ‘ Możesz nam powiedzieć, jak wygląda większość Twoich bokserek?’ ‘ We wzorki’ powiedział po cichu, jakby ktoś miał go za to ukarać. ‘ Ale jakie? ‘ Ciągnęła brunetka ‘ No we wzo… ‘ ‘Misie! ‘ przerwała mu śmiejąc się w głos ‘ W niedźwiadki!’ dodał z ogromnym oburzeniem, a reszta towarzystwa wybuchła śmiechem.

*~^^~*
5 nad ranem. Na dworze pomału zaczęło się przejaśniać, za to w domu Quincy’ego nikt jeszcze nie spał. No prawie nikt. Tommy siedział na kanapie z ukochaną, która delikatnie bawiła się jego włosami. Tuż obok nich znajdował się Kwest z Sadie, którzy z politowaniem patrzyli na leżącego na dywanie Walleygo, przytulonego do nogi od stolika. ‘ Czas się chyba zbierać ‘ Kwest nagle oprzytomniał. ‘ No my chyba też będziemy szli, Peagen nas zabije, jeśli się jutro spóźnimy. ‘przytaknął podnosząc się leniwie z kanapy Kyle. ‘Speed, bierz Wollego i lecimy’ ‘ Czemu zawsze ja?’ szatyn oburzył się i z niechęcią zaczął potrząsać leżącym pod stolikiem blondynem. ‘Wstawaj! ‘ Jeszcze chwila…’ ‘ Wolly ‘ ‘ Jeszcze chwi..’ chciał odpowiedzieć, jednak przy podnoszeniu się uderzył głową w blat. Speed tylko spojrzał na niego ze współczuciem i wszyscy udali się w stronę drzwi. Jude pomachała im na pożegnanie, po czym podeszła do bruneta. ‘Ja też już się będę zbierać’ cicho ziewnęła. ‘ Nie ma mowy, zostajesz u mnie ‘ przyciągnął ją delikatnie do siebie, obejmując w talii ‘ No nie wiem ‘ droczyła się z nim. ‘ Proszę? ‘ Zrobił tak błagalną minę, że nie była w stanie mu odmówić ’ No dobrze, to ja idę się wykąpać, a Ty przygotuj mi pokój ‘ udało jej się wyswobodzić z uścisku i ruszyła w stronę schodów ‘ O nie nie nie, śpisz ze mną ‘ ‘Ale…’ ‘ Nie ma ale’ pocałował ją lekko w czoło, po czym podał dziewczynie swoją koszulę. ‘ Dać palca… ‘ powiedziała cicho do siebie uśmiechając się, jednak usłyszał ‘ Ey ! ‘ Blondynka jedynie posłała mu ciepłe spojrzenie i udała się do łazienki.

*~^^~*
Napuściła wody do wanny, dolała swój ulubiony olejek, po czym zanurzyła się po samą szyję. Gdyby jeszcze wczoraj ktoś powiedział jej, że znajdzie się w obecnej sytuacji, z pewnością by nie uwierzyła. Jednak była szczęśliwa. Szczęśliwa, że mimo tylu przeszkód i złych decyzji są razem. To było w tej chwili najważniejsze. ‘Nawet nie wiesz jak bardzo byłem szczęśliwy, gdy zgodziłaś się wyjść za mnie, nie masz pojęcia…’ jego słowa dalej brzęczały w jej głowie i za każdym razem powodowały dreszcze przeszywające jej ciało. Nie wybaczyłaby sobie, nie wybaczyłaby gdyby ją odrzucił. Spojrzała na sreberko leżące na półce koło wanny. Uśmiechnęła się. Już teraz była pewna. Była pewna jego.

*~^^~*
Wszedł do pokoju ze szklanką wody, wiedział, jak słabą głowę ma jego ukochana i że jutro z pewnością będzie cierpieć. Był przekonany, że jeszcze wyleguje się w łazience, robiąc z niej saunę, jak to miała w zwyczaju. Jednak drobna blondynka leżała już w łóżku opatulona kołdrą z niesfornie rozrzuconymi włosami, co spowodowało, że na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech. Szybko wziął prysznic, który zmył z niego wszystkie emocje. Jeszcze kilka godzin temu sądził, że będą to jedne z jego najgorszych urodzin, najchętniej wymazałby ten dzień z kalendarza i spędził go sam w czterech ścianach. Nie spodziewał się takiego prezentu. Nie spodziewał się jej.

Wyszedł po cichu z łazienki i położył się koło dziewczyny delikatnie obejmując ją ramieniem tak, by się nie obudziła. Patrzył na nią jak w obrazek. Nie mógł się nacieszyć jej widokiem, bał się, że może go mu kiedyś zabraknąć, nie mógłby więc przegapić takiej okazji. Jednak po chwili odparł od siebie złe myśli. ‘ Przecież teraz już wszystko będzie dobrze, musi być ‘ Zasnął. Pierwszy raz od długiego czasu spokojnie zasnął. Bez zadręczenia się myślami i bez analizowania tego, co mógł zrobić źle.

*~^^~*
Otworzyła delikatnie oczy. Spoglądając na otaczającą ją przestrzeń nie mogła z początku zorientować się gdzie jest, kręciło się jej w głowie po wczorajszym wieczorze. Jednak, gdy trzeźwe myśli wróciły zdała sobie sprawę, gdzie się znajduje, a w jej oczach od razu pojawiły się iskierki. ‘ Wreszcie wstałaś ‘ brunet podszedł do niej z tacą, na której znajdowało się śniadanie i delikatni pocałował ją w policzek. Dziewczyna nie wyglądała zbyt dobrze. ‘ A masz może…’ ‘ Proszę’ przerwał podając jej tabletkę. Ta jedynie wdzięcznie uśmiechnęła się do niego.

Taką ją kochał najbardziej. W rozczochranych włosach, w jego za dużej na jej drobną sylwetkę koszuli i z tymi iskierkami w oczach, z tymi iskierkami, których mu tak brakowało.
‘Tommy, ja muszę wrócić. Wrócić do Londynu’.

Uderzyło to go. Nie. Nie mógł uwierzyć w słowa, które przed chwilą padły z jej ust. Nie dopuszczał do siebie tych myśli. Jak może? Jak może znów mu to robić? Przecież było już tak dobrze. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz