niedziela, 24 czerwca 2012

Skipping stone


Dom Harrisonów chyba nigdy nie był aż tak cichy, tak pusty. Jedynie w salonie paliło się światło, a na kanapie siedziała drobna blondynka zagłębiona w wydarzeniach dzisiejszego dnia. Naszły ją wątpliwości, czy aby na pewno zrobiła dobrze okłamując go, może powinna go wysłuchać, dać mu szansę. ‘ Kolejną Jude? Nie łudź się ‘ rozum znowu wydzierał z niej ostatnie przebłyski nadziei. Musi po prostu nauczyć się żyć na nowo, tworzyć na nowo. Musi jej się udać. Nagle dotarło do niej głośnie pukanie do drzwi. Nie miała ochoty na rozmowę z kimkolwiek, tym bardziej na rozmowę z nim, tym, o którym starała się zapomnieć. Jednak dźwięk nie ustępował, podniosła się niechętnie z kanapy i ruszyła w stronę drzwi. Obawiała się zobaczyć w nich tego niebieskookiego bruneta, który dalej wywoływał w niej te same emocje. Otworzyła. ‘ Maraton filmowy i hawajska, nie chcę słyszeć słowa nie, Jude ’ zielonooki chłopak wepchał się do środka rozsiadając się wygodnie na kanapie i rozkładając dookoła siebie pudełka. Mimo, że nie miała zbytnio ochoty na niczyje towarzystwo to przy nim czuła się dobrze, z uśmiechem ruszyła w jego stronę. ‘ Jeamie, tylko nie horrory’ powiedziała ze zrezygnowaniem przeglądając z uwagą kolejne płyty. ‘ Tchórzysz? ‘ dokładnie wiedział jak ją podejść ‘ O nie, to może ten, nie wydaje się taki zły’ Chłopak ruszył w stronę dvd, zgasił światło i już po chwili oglądali zajadając się pizzą. Po piętnastu minutach palce dziewczyny na przemian zasłaniały jej oczy, po czym delikatnie się odchylały, by mogła znowu obruszyć się ze strachu. ‘ Ey, oszukujesz! ‘ rozbawiony cała sytuacją brunet wstał, by wyłączyć film. ‘ Poddaje się, no więc już, możesz się ze mnie śmiać ‘ Nie zrobił jednak tego, dobrze wiedział jaka jest i to w niej uwielbiał. Blondynka wyszła na chwilę do kuchni, po czym wróciła niosąc dwa kieliszki i butelkę czerwonego wina. Rozsiadła się wygodnie i podała przyjacielowi pełną lampkę. ‘ Jakoś nie mogę tutaj znaleźć miejsca odkąd Sadie się wyprowadziła’ zaczęła popijając łyk wina. Jeamie spojrzał na nią ze zmarszczonymi brwiami ‘ No nie mów, że nie widziałeś jej pierścionka, chyba wszystkim machała nim przed oczami ‘ dziewczyna zaśmiała się głośno przypominając sobie radość jej siostry. Cieszyła się, że zaczęło się jej układać z Kwestem, zasługiwała na to. Chłopak pokiwał twierdząco głową, gdy przywołał w pamięci tamtą sytuację. ‘ A jak układa ci się z Zeppelin ?’ spytała po chwili ciszy, dawno nic o niej nie wspominał. ‘ Wróciła do matki, do Meksyku ‘ westchnął zrezygnowany, po czym wyłączył się na chwilę. ‘ Wiesz, może to i lepiej, nam i tak by chyba nic z tego nie wyszło, zbyt bardzo się różniliśmy’. Dziewczyna poklepała chłopaka po ramieniu, miała cichą nadzieję, że może w końcu chociaż on znajdzie swoją drugą połówkę. ‘ Czyli zostaliśmy sami ‘ dodała z lekkim, nieobecnym uśmiechem ‘ Mamy siebie Jude, muzykę, przyjaźń, to mało? ‘ odpowiedziała mu jedynie ciepłym spojrzeniem.

*~^^~*
Niebieskookiego bruneta zbudził poranny dzwonek do drzwi. Nie miał ochoty się podnosić, najchętniej zostałby w swoim łóżku i już nigdy z niego nie wychodził. Skoro nie ma go dla niej, nie ma go dla nikogo. Jednak, gdy dźwięk nie ustawał, wstał leniwie i powolnym krokiem udał się w kierunku drzwi. Zobaczył dostawcę, który wręczył mu małą paczkę. Ruszył w stronę salonu i usiadł wygodnie w skórzanym fotelu. Z początku nie miał pojęcia, co może się tam znajdować, lecz gdy wyjął z pakunku malutkie czerwone pudełeczko już wiedział ‘ Pierścionek dla Jude’. Całkowicie o nim zapomniał. Niewiarygodne, jak taki drobny przedmiot potrafi przywołać z powrotem uczucia, uczucia do tej, która go odrzuciła. W jednej sekundzie jego ciało znowu ogarnęła złość, jednak po chwili zdominowało ją rozżalenie. Z twardego, cynicznego faceta, zamienił się w bezbronnego chłopca, który po raz kolejny uspokajał swoje serce tak bardzo pragnące jej, jego ukochanej. Znowu łza spłynęła po jego policzku, po raz kolejny nie był w stanie zapanować nad swoimi emocjami. Nie widział jak ma o nią walczyć, nie wiedział, czy jest jeszcze jakakolwiek szansa na bycie z nią. Nie chciał się łudzić, nie byłby w stanie znieść kolejnego rozczarowania, postanowił zamknąć ten rozdział tak samo, jak ona to zrobiła, odrzucić ją tak samo, jak ona jego. Przez chwilę jeszcze wpatrywał się w świecący diamencik znajdujący się na drobnym pierścionku, po czym schował go z powrotem do pudełka i wrzucił na dno szafy. Tak samo jak ją w swoim sercu, nie potrafił bowiem wyrzucić ją z niego całkowicie. I wiedział, że już nigdy nie będzie mógł. 

*~^^~*

Minął tydzień, dwa, trzy. Praca w G-major tej dwójki kochających, a zarazem niemogących wytrzymać ze sobą pięciu minut ludzi, z każdym dniem się pogarszała. O ile na początku żadne z nich się praktycznie do siebie nie odzywało, robiąc w ciszy to, co do nich należało, to po jakimś czasie pojawiły się sprzeczki, kłótnie, które potęgowały się z każda godziną spędzoną razem. Jude starała się być dla niego obojętna, a nawet chciała być dla niego taka jak kiedyś, przed tym, jak połączyło ich coś więcej. Czasem nawet żartowała, czy próbowała wyciągnąć z niego, co się dzieje w jego życiu. Jednak o ile z początku nie zniechęcała się jego brakiem reakcji, to po jakimś czasie po prostu odpuściła. Stała się dla niego obcą osobą, która dzieliła z nim jedynie sprawy zawodowe. I to bolało ją najbardziej. Z jego strony sprawa wyglądała trochę inaczej. Nie mógł być dla niej tylko przyjacielem, dobrym znajomym, z którym spotka się w piątkowy wieczór i razem obejrzą jakiś film. Skoro nie mógł być z nią, wolał być nikim, niż tylko namiastką jej świata. Czasami sam łapał się na tym, że odpowiada na jej zaczepki, robił to odruchowo, część niego dalej lgnęła do niej i kiedy wchodziła rano spóźniona i rozczochrana do studio, serce od razu mocniej mu biło, a uśmiech sam pojawiał się na jego twarzy. Ta iskierka nadziei, że połączy ich coś jeszcze dalej w nim nie wygasła, jednak starał się ją niszczyć, by nie pozwolić zamienić się jej w płomień. Bolało ją to. Bolała ją ta bariera, którą on wytworzył pomiędzy nimi. Tęskniła za tymi wygłupami, za beztroskim śmianiem się z byle czego. Jednak za każdym razem, gdy miała nadzieję, że udaje jej się zrobić małą szczelinkę i wedrzeć do niego, on znowu ją zatykał cofając się od niej jeszcze bardziej. Gdy i ona przestała się starać ich sprzeczki stały się codziennością, chociażby mieli pokłócić się o lunch, który zamawiają w przerwie. Nie mogła zrozumieć, dlaczego aż tak odpycha ją od siebie, przecież to w końcu on zawinił, to on ją zdradził i to on powinien wyciągnąć do niej rękę. Nie miała siły dłużej o niego walczyć, poddała się.
*~^^~*

Stała za szybą nerwowo zakładając słuchawki, chciała nagrać jej nowy utwór, jednak co chwilę Tommy przerywał jej twierdząc, że nie daje z siebie wszystkiego. Tym razem jednak postanowiła nie dać mu tej satysfakcji i po raz kolejny zaczęła śpiewać


I took in the most that I could
I never imagined that I would be feeling so misunderstood
I'm just following lines
You race in my mind like a car
You've beaten my heart so damn farther
And now I've been pacing the wall
You're under my hood


Zwróciła swój wzrok w jego stronę, nie spuszczając go ani na chwilę z jego błękitnych oczu. Widziała, że tylko tak uda jej się przekazać swoje emocje, jak zwykle to on bym jej natchnieniem, on był jej inspiracją.

Never thought I could love you no never
Never thought that I would
Ever try to be anything better


My heart's beating better alone
And if it is broke why let you know?
This heart's not your skipping stone
If I'm sinking water than why even bother
Just leave it alone
This heart's not your skipping stone

Nie był w stanie patrzeć jej prosto w oczy. Co chwilę spuszczał wzrok, rozglądając się bezradnie po konsoli, niczym mały, zagubiony chłopiec. Kolejne słowa, kolejne słowa ze złością i żalem skierowane w jego stronę wyniszczały go od środka.

So maybe I should settle down
Find a new man let him throw my whole world around
All his blueberry lies
I know there isn't a rule
Was left in the dust never was taught in school
I'm a lovesick fool
Never knew that you could just hold me hostage
I'm losing my cool
Through the pain somehow don't want you to stop it

Wyszło jej idealnie, oddała swoje uczucia dokładnie tak jak chciała, tym razem nie mógł się jej przyczepić, nie miał o co. Jednak nawet jeśli by chciał, nie miałby jak, do studio wszedł Jeamie. ‘ Jude, musimy porozmawiać, choć na chwilę ‘ blondynka jedynie skinęła głową i wyszła zza szyby.

‘ Jeszcze on ‘ cicho warknął producent. Ostatnimi czasy nie mógł znieść jego obecności. I chociaż wmawiał sobie, że w sumie nigdy nie darzył go większą sympatią, to teraz, gdy coraz więcej czasu spędzał z Jude, jego niechęć rosła z każdą chwilą. W końcu to była ona, jego ‘dziewczyna’, a ten miał czelność wchodzić i zabierać ją, kiedy tylko chciał. W głębi duszy był zazdrosny, cholernie zazdrosny o niebieskooką, która dalej miała miejsce w jego sercu. Wpatrywał się w nich próbując wyczytać, o czym rozmawiają. ‘ Ten jego uśmieszek’ najchętniej podszedłby do niego i własnoręcznie ściągnął mu go z twarzy, jednak wiedział, że to by tylko wszystko skomplikowało. Po chwili dziewczyna wróciła do środka. ‘ I czego chciał nasz szef?’ zapytał z sarkazmem brunet, próbując zachować obojętny ton. ‘ Zaprosił mnie na bankiet dla sponsorów, też idziesz?’ udawała, że nie wyczuła jego złości, jednak tak naprawdę już po jego grymasie na twarzy mogła wszystko wyczytać. ‘ Yhm, wracajmy do nagrywania’ odburknął cicho, po czym spuścił z niej wzrok. Blondynka jedynie westchnęła i przewracając oczami udała się w stronę mikrofonu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz