niedziela, 24 czerwca 2012

Running With The Devil


Dokładnie wiedział, kto za nimi stoi. Nie miał jednak najmniejszej ochoty na rozmowę z kimkolwiek, na rozmowę z nią. Gdy jednak dźwięk nie ustawał, wstał niechętnie z kanapy i powolnym krokiem ruszył w kierunku drzwi. Stała tuż przed nim, cała mokra, zła. Wiedział, że nie wygra. ‘ Wejdź ’ wypowiedział cicho ze zrezygnowaniem. Jednak ona go nie słuchała, nim zdążył zamknąć za nią drzwi czekała już na środku salonu wpatrując się w niego uważnie. Nie powiedział nic. ‘ Jesteś idiotą Quincy’ jej głos wypełnił pomieszczenie ‘Zaczyna się. Daj spokój Victoria. Czego ode mnie chcesz?’oparł się wygodnie o kanapę, chciał być sam, nie potrzebował jej i jej zażaleń względem niego. Dobrze jednak wiedział, jak uparta jest jego siostra. ‘Dlaczego nie powiedziałeś mi, że między tobą a Jude się nie układa?’ Jego brwi lekko się zmarszczyły, a zdziwiony wzrok powędrował w kierunku szatynki ‘ Nie powinno cię to obchodzić. To, co jest między nami to nasza sprawa’ powiedział to bardziej oschłe niżby chciał, jednak nie rozumiał jej nagłego zainteresowania jego życiem. ‘ W porządku, skoro nie chcesz widzieć, dlaczego cię zostawiła nie ma sprawy ’ wzruszyła lekko ramionami i ruszyła powolnym krokiem w stronę kuchni ignorując jego pytające spojrzenie. Kiedy jednak po chwili poczuła jego rękę na swoim ramieniu odwróciła się w jego stronę ‘Ona myśli, że ją zdradziłeś’ W tym momencie kompletnie nie widział co o tym myśleć. Jak to zdradził? Przecież on… ‘Ale…’ ‘Ze mną’ przerwała mu widząc jego zdezorientowane spojrzenie ‘Pamiętasz ten dzień, kiedy byliśmy na kawie? Zaczęło padać, poszliśmy do ciebie, zapukała gdy brałeś prysznic. Nie skojarzyłam jej, a potem jakoś wyleciało mi z głowy’ Jednak on już jej nie słuchał. Ruszył mozolnym krokiem w stronę kanapy pogrążony w swoich myślach. Z jednej strony cieszył się, cieszył się z tego, że w końcu widział, jaki był powód ich rozłąki, w końcu mogli wszystko sobie wyjaśnić. Z drugiej jednak nie mógł uwierzyć w to, że tak łatwo straciła do niego zaufanie, że nie porozmawiała z nim, że wolała kłamać, niż powiedzieć mu, co ją trapi. Mogli tego uniknąć, tego wszystkiego.

*~^^~*
‘ Jude, nie obchodzi mnie to, masz 15 minut i widzę cię gotową na dole’ wysoki brunet wyszedł z pokoju dziewczyny udając się w kierunku salonu. Nie mógł patrzeć na to jak spędza kolejny dzień na kanapie przed telewizorem z paczką chusteczek. Jednak najgorsze dla niego było to, że znowu cierpi z ‘jego’ powodu i że nie może jej przed nim obronić. Ona nigdy nie dała się przed nim obronić.

*~^^~*
‘Andrews, od kiedy ty chodzisz do takich miejsc?’ zaskoczona blondynka weszła do zatłoczonego pubu rozglądając się dookoła. ‘Nie chodzę. Ale potrzebujesz tego, musisz wyrwać się w końcu z domu i oderwać od tych lodów’ uśmiechnął się lekko do niej pociągając ją w stronę baru. Mimo, iż z początku nie była zbytnio przekonana to tego całego wyjścia, to po jakiejś pół godzinie uśmiech nie schodził z jej twarzy. Brakowała jej tego ostatnio. Brakowało jej tego luzu, nie myślenia o niczym, nie zadręczania się. Od kiedy dowiedziała się, kim jest ta tajemnicza dziewczyna Tommiego, nie mogła przestać o tym myśleć. Nie raz chciała z nim o tym porozmawiać, jednak zawsze zabrakło jej odrobiny odwagi. Odwagi, aby w końcu się przełamać. I chociaż patrzyła w te jego puste, błękitne oczy każdego dnia, to nie była w stanie przedrzeć się przez barierę, którą sama sobie utworzyła. Barierę, która oddzielała ją od niego. On z kolei sam nie był pewny, czy powiedzieć jej, że o wszystkim wie. Wciąż czekał na nią, na jej ruch. Na jakąkolwiek reakcje z jej strony. Jednak poza nieśmiałymi spojrzeniami nie otrzymał nic.

‘Jeamie przestań to wcale nie było tak, ja naprawdę myślałam, że ciebie nie było w środku’ blondynka uśmiechnęła się szeroko przypominając sobie sytuację z dzieciństwa ‘ Nie ściemniaj Harrison, specjalnie zamknęłaś mnie na pół dnia w piwnicy, nie wybaczę ci tego’ jednak ona zdawała się już go nie słuchać. Uśmiech zniknął z jej twarzy, a oczy lekko pobladły ‘Jude, Jude ja żartowałem’ dodał lekko zaniepokojony machając jej ręką przed oczami ‘Hmm, coś mówiłeś?’ zaczęła zakłopotana kierując wzrok z powrotem w jego stronę udając, że nic się nie stało. On jednak widząc jej nieobecne spojrzenie odwrócił się do tyłu ‘ No tak, Quincy, kiedy sobie odpuścisz?’ Dziewczyna spuściła głowę, nie była w stanie mu odpowiedzieć, nie wiedziała, czy kiedykolwiek będzie. ‘Idę po coś do picia, za chwilę będę’ dodał po chwili lekko zdenerwowany.

Wpatrywała się uważnie w niego tańczącego z jakąś brunetką. Jego ręce na jej talii doprowadzały ją do szału, a na twarzy pojawiły się lekkie rumieńce. Jak może zabawiać się z jakąś inną? Jak może robić to na jej oczach? Chociaż to ona go zostawiła, chociaż to ona powiedziała mu, że go nie kocha, to miała jednak cichą nadzieję, nadzieję, że nie podda się, nie zrezygnuje z niej. Gdy jednak jego usta zbliżyły się do szyi dziewczyny szepcząc jej coś do ucha i uśmiechając się zadziornie nie była już w stanie wytrzymać, a jej błękitne oczy zaszkliły się. Odwróciła wzrok.

Minęło kilka minut, Jeamiego wciąż nie było. Siedziała więc sama przy barze wpatrując się tępo w blat. Po chwili jednak poczuła lekkie szarpnięcie w ramię. ‘ To ty jesteś Jude? Jude Harrison?’ odwróciła się wpatrując w dziewczynę stojącą za nią ‘Czego ona ode mnie do cholery chce’ przez jej głowę przeszła krótka myśl. Stała przed nią ta brunetka, ta brunetka, z którą przed chwilą widziała Tommiego na parkiecie. ‘ Jestem twoją fanką, nie wierzę, że mogę cię w końcu poznać’ Lepiej być nie mogło, nie widziała co ma powiedzieć, jedynie uśmiechnęła się lekko. Po chwili jednak jej wyraz twarzy zmienił się, do dziewczyny podszedł brunet obejmując ją w talii i przyciągając w swoją stronę, jakby nie do końca zdając sobie sprawę, z kim ona rozmawia. ‘ Jestem Cherrie Richards’ wyciągnęła rękę w stronę Jude. Blondynka zamyśliła się na chwilę. Skądś znała to imię, znała to…’ Ahh Cherrie, no tak, druga kolumna, czwarta od dołu’ skierowała udawany uśmiech w stronę chłopaka, który dopiero po usłyszeniu jej głosu poniósł głowę ‘ Mówisz o tej liście? Druga kolumna, czwarta od dołu… Jak wiele czasu jej poświęciłaś?’ spytał trochę zdezorientowany i jak oparzony oderwał się od brunetki. ’Wystarczająco. Ale to już za mną Tom’ posłała mu spojrzenie z tymi małymi, pewnymi siebie iskierkami w oczach. ‘Tom? Chyba ktoś tu jest zły, tylko wtedy tak do mnie mówisz’ uśmiechnął się do niej arogancko, dobrze widział, że jest zazdrosna. ‘O, idzie twój chudzielec’ dodał już trochę oschlej widząc Jeamiego. ‘Już jestem Jude, może zatańczymy?’ zielonooki brunet złapał dziewczynę za rękę, pociągając ją na parkiet i rzucając jedynie chłodne spojrzenie Tommiemu. Gdy pomieszczenie wypełniły pierwsze dźwięki piosenki od razu przyciągnął ją do siebie bliżej, kierując swoje dłonie na jej talię. Ona z kolei swoimi objęła jego szyję, opierając delikatnie głowę o jego klatkę piersiową. Zaczęła zastanawiać się nad tą całą sytuacją, czy jest w ogóle jakikolwiek sens wyjaśniania mu czegokolwiek, czy jest jeszcze jakakolwiek szansa dla nich. Jednak dalej gdzieś w środku obwiniała siebie, obwiniała za to, że mu nie uwierzyła, że powiedziała mu, że go nie kocha. Miał prawo tak się zachować. Co nie zmienia faktu, że ją to zabolało, cholernie zabolało.

Przy barze dalej siedział niebieskooki brunet całkowicie ignorujący w tym momencie dziewczynę stojącą przy nim, która starała się skupić na sobie jego uwagę. Jego oczy wpatrzone były tylko i wyłącznie w Jude. Nie był w stanie znieść widoku jej w ramionach innego faceta, w końcu to była ona, jego dziewczyna. Tak, zawsze była i będzie jego dziewczyną, nie ważne czy są ze sobą, czy też nawet ze sobą nie rozmawiają. Dla niego zawsze liczyła się ona, od momentu, kiedy pierwszy raz się spotkali, od momentu, kiedy zakochał się w tej rudowłosej smarkuli, od wtedy była jego dziewczyną. Nie mógł pozwolić, by ktokolwiek to zmienił, by ktokolwiek mu ją odebrał.

Dwie godziny później, na dworze było już całkowicie ciemno, a w pubie na parkiecie już coraz mniej osób. Dwójka przyjaciół siedziała przy stoliku śmiejąc się i rozmawiając. Jednak ona zdawała się być nieobecna, jakby myślami była w zupełnie innym świecie. Jej wzrok skierowany był w stronę ciemnowłosego chłopaka siedzącego przy barze, zamawiającego kolejnego już drinka. Był sam. ‘Jude, już chyba czas wracać’ Jeamie widząc, że i tak już nic nie zdziała, zaczął zakładać swoją kurtkę. ‘Masz rację, ja jeszcze trochę zostanę’ dalej na niego nie patrzyła ‘Jude…’’Spójrz’ przerwała mu i skinęła głową w stronę Tommiego, który próbował wyjąć ze swojej kieszeni kluczyki ‘Nie powinien kierować w takim stanie, odwiozę go i wracam do domu, spotkamy się jutro, w studio’ uśmiechnęła się lekko ‘Jude, jesteś pewna, jeśli chcesz…’ ‘Tak, spokojnie, wracaj do domu’ dodała widząc jego troskliwe spojrzenie ‘W porządku’ widział, że nie wygra, jeśli chodzi o niego nigdy nie wygra ‘Do jutra’ pocałował ją policzek, po czym skierował się w stronę wyjścia. Z kolei ona ruszyła w stronę baru.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz