niedziela, 24 czerwca 2012

Transparent lies


Cztery beżowe ściany, zwykłe pomieszczenie. Jednak tylko tutaj czuła się w pełni bezpieczna, tylko tutaj mogła pogrążyć się w swoich myślach. Siedziała skulona usilnie wpatrując się w jeden punkt, a jej ciało nie wykonało nawet najmniejszego drgnienia. W pokoju panowała absolutna cisza, jedynie drobne krople deszczu wydawały jednostajny dźwięk stukając w szyby. Oczy zaczerwienione od potoku łez straciły tą wyrazistość, ten charakterystyczny tylko dla niej błękit. Nie wierzyła. Nie wierzyła, że mógłby to zrobić. Przyjechała tutaj, wróciła specjalnie dla niego dzień wcześniej, by zrobić mu niespodziankę. Jednak to mu udało się ją zaskoczyć, zaskoczyć tak negatywnie. ‘ Gdybym wróciła jutro o niczym bym nie widziała’, krótka myśl przemknęła przez jej umysł. Ale czy byłby aż tak perfidny? Na tyle, by móc normalnie spojrzeć jej w oczy i kłamać, że nic się nie wydarzyło? Nie była w stanie odpowiedzieć sobie na to pytanie. Już niczego nie była pewna, w jej głowie panował mętlik, a rozum jak zwykle toczył wojnę z sercem o jej uwagę. W głowie dalej nękał ją obraz kobiety, którą zobaczyła dzisiaj w jego drzwiach. Tak typowej, tak podobnej do jego dawnych ‘zdobyczy’. ‘Jaka ja jestem naiwna’ kilka prawie bezdźwięcznych słów wydobyło się z jej ust, po czym schowała swoją twarz w dłoniach, starając się powstrzymać kolejne krople zataczające ślad na jej policzkach. Smutek. Rozczarowanie. Jednak z czasem pojawiło się w niej nowe uczucie, złość. Nie była do końca pewna, czy jest skierowana do niego, czy też ma wyrzuty do samej siebie o to, że tak łatwo dała się mu podejść. Tak łatwo oddała mu samą siebie. Sięgnęła po notes, który dostała od niego po wydaniu jej drugiej płyty. Kolejne wspomnienia, pocałunek tamtego dnia. Zaczęła przelewać swoje uczucia na papier, całe emocje z każdym kolejnym wersem przenosiły się z jej ciała na kartkę, co przynosiło chociaż odrobinę ulgi. 

*~^^~*
G-major. Studio C. Wysoki brunet siedział przy konsoli nie zwracając zbytnio uwagi na to, że zespół, z którym przed chwilą miał nagrać kolejny kawałek właśnie ulotnił się ze studia. Jego oczy wpatrywały się w szybę, a uśmiech mimowolnie pojawił się na jego ustach. ‘ Jeszcze 4 h i 34 min’ powiedział sam do siebie po raz kolejny nerwowo patrząc na zegarek. Każda minuta, sekunda, dłużyła mu się w nieskończoność, całe te dwa tygodnie wydawały się być latami. Latami bez jej uśmiechu, dotyku, spojrzenia. Ale niedługo będzie już przy nim, niedługo już nic nie będzie ich dzielić. ‘ Boże Quincy, co się z Tobą dzieje’ wyzywał się w myślach. Nigdy nie darzył nikogo takim uczuciem, za nikim tak nie tęsknił, niczyich oczu tak nie wyczekiwał. Jak jej, tylko jej. Dokładnie zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo jest od niej zależny, ale nie przeszkadzało mu to wcale. Dla niej był zdolny do wszystkiego, do wszystkiego, czego by tylko zapragnęła. ‘ Posłuchasz mnie wreszcie?’ poczuł delikatne szarpnięcie, po czym odwrócił głowę, a jego oczom ukazał się Kwest, który śmiejąc się siadł na krześle obok. ‘ Jak dobrze, że dzisiaj wraca, nie można z tobą już wytrzymać Tom’. Dokładnie wiedział, co dzieje się z jego przyjacielem, a ten nawet nie starał się temu zaprzeczyć. ‘ Dobra dobra, opowiadaj lepiej jak tam Ci się pomieszkuje z Sadie ‘ odpowiedział mu z lekką ironią w głosie. Kwest na chwilę zamyślił się i oparł swoją głowę o krzesło. ‘ Poza tym, że mam poukładane kolorystycznie koszule w szafie to… jest cudowanie’ kąciki jego ust uniosły się ku górze, a oczy jakby nabrały większego wyrazu. Tommy już nic nie odpowiedział. Cieszył się, że i jemu zaczęło się w końcu układać, zasługiwał na to. Po chwili zajęli się mixowaniem nowych kawałków Speeda.

*~^^~*

Trzy godziny później. Drobna blondynka przemierzała ulice Toronto, a jej kroki przyspieszały z każdą sekundą, by jak najszybciej dotrzeć do celu. Wiedziała, że tego potrzebuje, że musi wyrzucić to z siebie. Teraz. W końcu znalazła się przy drzwiach, które tak dobrze znała, które otworzyły jej drogę na inne życie. Niepewnie je pchnęła.

‘Jude, Jude’ usłyszała znajomy głos, odwróciła się ‘Jeamie ’ uśmiechnęła się delikatnie. Mimo jej podłego nastroju tutaj poczuła się jak w domu, wśród ludzi, którzy tyle dla niej znaczą. ‘Mam nadzieję, że propozycja dalej aktualna’ dodała po chwili. Chłopak jedynie pokiwał twierdząco głową. Jednak wiedział, że jest coś nie tak, że coś ją gryzie. ‘ Jude…’ zaczął niepewnie. Rozpoznała ten troskliwy dźwięk jego głosu, nie miała jednak siły się tłumacz, wyjaśniać. Nie teraz. ‘ Jeamie, wszystko ci opowiem, ale teraz, teraz muszę coś…’ ‘ Studio C jest wolne’ przerwał jej, wiedział, że po to tu przyszła. Blondynka przytuliła przyjaciela, po czym ruszyła w stronę studio. ‘ Mam dla Ciebie niespodziankę, na pewno Ci się spodoba’ krzyknął za nią, gdy już praktycznie była pod drzwiami. ‘ Jaka znowu niespodzianka, przecież dobrze wie, że ich nie znoszę’. Nie zastanawiała się jednak dłużej nad tym, weszła do środka.

Zapach. Jego zapach, znała go na pamięć. Dotarł do jej nozdrzy szybciej, niż obraz jego sylwetki opierającej się o konsolę. Momentalnie ją zamurowało. Poczuła, jak nogi lekko uginają się pod ciężarem jej ciała, serce podchodzi niemal do gardła, a oczy znowu wypełniają się łzami. Nie była w stanie nic zrobić, nic powiedzieć, jakkolwiek zareagować. Nie była gotowa, nie była jeszcze gotowa na spotkanie się z nim. ‘Co on tu robi? To ta cała niespodzianka? On?’ teraz znienawidziła je jeszcze bardziej.

Gdy tylko ją zobaczył na jego ustach pojawił się uśmiech, nie wiedział, dlaczego jest już tutaj, po co , jednak mało go to obchodziło. Ważne, że była, była przy nim, to mu wystarczyło.

Ruszył powoli w jej stronę, z tym zabójczym uśmiechem, który sprawiał, że fala ciepła po raz kolejny ogarnęła jej ciało. Nie mogła przestać patrzeć w jego oczy, wydawały się być przepełnione uczuciem, miłością. Miłością do niej. ‘ Jude, to tylko gra. Perfekcyjna gra’ rozum starał się przekrzyczeć serce, które z każdym ułamkiem sekundy wyrywało się coraz bardziej, wyrywało się w stronę tego, za którym tęskniło całymi dniami, nocami. ‘ Jesteś’ jego ciepły głos wypełnił pomieszczenie, a silne dłonie powędrowały w kierunku jej talii, po czym objęły ją delikatnie. Czuła, jak przez jej ciało przepływa milion dreszczy, tak przyjemnych dreszczy. Jego dotyk zawsze powodował w niej te same emocje, a rozum jakby wyłączał się automatycznie. I te jego oczy. Nie była w stanie dłużej w nie patrzeć. Spuściła wzrok. ‘Jude, co się stało?’ Wiedział, że coś jest nie tak, jej oczy nie były już tak błękitne, tak śmiałe i radosne, nie miał jednak pojęcia, co stało się z jego ukochaną. ‘Ja, ja muszę coś nagrać’ wyrwała się z jego uścisku, po czym nie patrząc na niego nawet przez chwilę udała się za drugą stronę szyby. Nie zatrzymywał jej. Wiedział dokładnie, że wszystko, czego teraz chciałby się dowiedzieć usłyszy zaraz, w jej piosence. Usiadł wygodnie na obrotowym krześle i nie spuszczając wzroku z dziewczyny zaczął nagrywać.

Założyła słuchawki. Wyłączyła na chwilę trzeźwe myślenie. Zamknęła oczy, nie zniosłaby teraz jego spojrzenia. Po chwili delikatne dźwięki zaczęły płynąć z jej ust.

Furtive lies and insanuation
All designed to tarnish my reputation
And devised by you without explination
Tell me why, why you spreading all these lies

Siedział jak zahipnotyzowany wsłuchując się w słowa i każde z nich dokładnie analizując. Jej głos… Jej głos dawno nie był aż tak przepełniony smutkiem, smutkiem, który przeszywał jego ciało. Poczuł chłód, ten przerażający chłód.

I'll try hard to end all this chaos
But when you disparage me, you betray us
Said we'd be friends until the end, and now I'm crushed
Tell me why, why you feel the need to lie?


Czuła ulgę, ogromną ulgę. Nie obchodziło ją teraz zbytnio, czy odgadł jej myśli, czy wie, że tamtego dnia widziała ‘ją’ w jego domu. Teraz ważne było dla niej to, że w końcu uwolniła się od tych negatywnych emocji, które wyniszczały ją od środka.

 Baby lies, they poison everything in sight
Those who lie can never keep track, they'll take them back
Baby lies, they're messing with the sleep at night
You never can disguise transparent lies

Stawał się coraz bardziej zdezorientowany. Nie był pewien, do kogo skierowane są te słowa. Czuł jedynie, że ktoś ją skrzywdził, skrzywdził tak bardzo, że miał ochotę po prostu znaleźć tą osobę i sprawić, że żałowałby każdego najmniejszego słowa, każdego najmniejszego gestu, który skrzywdził jego ukochaną.

What you said continue to taunt me
and the way you squandered -oh, well, it haunts me
Baby open your eyes and maybe you'll see
your heart cries 'listen and apologize'

Pragnął wejść za szybę i najzwyczajniej w świecie ją przytulić. Chciał dodać jej otuchy, chciał, by poczuła się w końcu bezpieczna w jego ramionach. Jednak znał ją zbyt dobrze, wiedział, że musi dać jej to skończyć. Siedział więc wpatrując się w nią. Nagle jednak otworzyła oczy, a jej wzrok, jej lodowate oczy przeszyły go na wskroś.


I got a story you wanna tell
about a girl, loved a guy more than life itself
but he got overwhelmed
and undermined himself
telling lies
flagrant lies


lies


Jej ból wypełniał całe pomieszczenie, a z jej oczu zaczęły pomału wydobywać się malutkie łzy, które jakby starały się minąć jej policzek jak najszybciej, by odstąpić miejsca nowym. Jej oczy nadal wpatrzone były w niego, tak jakby chciały oddać całe jej cierpienie, jakby chciały go obwinić. Jego. Tego nie był w stanie zrozumieć.

Wyszła zza szyby.

Stanęła przed nim. Bała się tej rozmowy, bała się, że jej serce znowu przekrzyczy rozum, że nie będzie w stanie tak po prostu od niego odejść. Jednak musiała. Musiała być silna, dać radę. Nie mogła pozwolić by ją niszczył. Niszczył kolejny już raz. Nie patrzyła na niego, zauważył to. Podszedł do niej niepewnie, nie wiedząc, czego ma się spodziewać z jej strony. Poczuł lęk przed tym, że może ją stracić. Stracić swoje szczęście, cząstkę samego siebie. Nie chciał tej rozmowy jednak wiedział, że prędzej czy później to wyjdzie. ‘ Co się stało Jude? ‘ jego pełne obawy słowa wypełniły pomieszczenie. Jej oczy momentalnie powędrowały w jego stronę. Nie były one jednak tak puste jak wtedy, gdy stała za szybą. Ten mało wyrazisty wtedy błękit zamienił się w lazur, a w nim pojawiły się malutkie iskierki. Nie były jednak to te iskierki, które dobrze znał, które pojawiały się, gdy była szczęśliwa. Były inne, wyrażały jej złość. Choć to chyba zbyt mało. Nie była zła, była wściekła. ‘ Co się stało? Więc jest na tyle bezczelny by dalej to ciągnąć, dalej chce mnie oszukiwać, bawić się mną’ Nie była w stanie tego znieść, jej policzki przybrały różany kolor, a usta ledwo powstrzymywały się by najzwyczajniej w świcie poddać się emocją i wykrzyczeć jak bardzo ją zranił. Nie chciała jednak tego. Nie miała siły stać tam i kłócić się z nim, wysłuchiwać jego kolejnych kłamstw. ‘ To nie ma sensu Tommy’ powiedziała niepewnie jakby sama nie wierzyła w słowa, które przed chwilą wydobyły się z jej ust. Natomiast on dalej nic nie rozumiał. ‘ Jak to nie ma sensu? Co nie ma sensu?’ słychać było w jego głosie lekką ironię, ale też niepokój. Strach o to, co może stać się za chwilę. Znowu gdzieś w środku pojawiły się te drobne szpileczki, które kuły jego serce za każdym razem, gdy w jego głowie odtwarzały się co chwilę te same słowa. ‘ My. To koniec.’ Wpatrywał się w jej oczy, gdy wypowiadała te słowa, tak bolesne słowa. Nie wierzył. Jeszcze do końca nie wierzył w to, że mówi to poważnie. Widział to w jej oczach, widział, że dalej go kocha, że tylko on się dla niej liczy. Miał nadzieję, że zaraz usłyszy, że to tylko głupi żart i będzie mógł w końcu zatopić się w jej ustach, dotknąć jej włosów, skóry. Jednak nim obudził się z zamyśleń jej już nie było. Usłyszał jedynie trzask zamykających się drzwi. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz